Zdarzenie miało miejsce, kiedy papież przebywał w liczącym ok. 5 tys. mieszkańców Szasztinie. Jak informuje gazeta "The Jerusalem Post", izraelska firma D-Fend, która zajmuje się technologią antydronów, usunęła złowrogi statek bezzałogowy w trakcie papieskiej mszy. Chociaż do zdarzenia doszło prawie trzy miesiące temu, informacje te były poufne aż do początku grudnia.
Według informacji izraelskiego dziennika przedstawiciele firmy współpracowali ze słowackim ministerstwem spraw wewnętrznych i pomagali w zapewnianiu bezpieczeństwa podczas imprez masowych.
Niezidentyfikowany dron na papieskiej mszy
Izraelscy specjaliści zauważyli podczas mszy najpierw kilka dronów latających obok świątyni, ale lokalna policja szybko ustaliła, że są one autoryzowane i "przyjazne". Po chwili jednak pojawił się inny obiekt, którego policja nie mogła zidentyfikować.
Funkcjonariusze najpierw chcieli użyć zagłuszaczy, ale zwrócili się ostatecznie po pomoc do Izraelczyków, ponieważ mogłoby dojść do zakłócania systemów komunikacyjnych i przerywania przekazów medialnych podczas mszy.
EnforceAir odepchnął złowrogiego drona, wysyłając go z powrotem do pierwotnej pozycji startowej, z dala od dużego tłumu - powiedział gazecie "The Jerusalem Post" przedstawiciel firmy D-Fend.
"Rosnące niebezpieczeństwo"
Przedstawiciele firmy D-Fend podkreślili, że ten incydent "odzwierciedla rosnące niebezpieczeństwo stwarzane przez drony dla znanych osobowości na całym świecie i dla dużych wydarzeń".
Na szczęście msza, na której było aż 60 tys. wiernych, zakończyła się spokojnie. Według "The Jerusalem Post" w mszy uczestniczyło również dziewięćdziesięciu biskupów i 500 księży.